Nowy domownik
Niektórzy już wiedzą, że do mojej rodzinki dołączył nowy kotek. Długo opierałam się prośbom męża o drugiego mruczka, ale w końcu udało mu się mnie przekonać. Tak więc w szóstą rocznicę naszego ślubu wybraliśmy się do Warszawy, żeby zabrać do domu nowego przytulaka. Postanowiliśmy, że tym razem nie będziemy kupować sobie prezentów, zamiast tego kupiliśmy kota.
Nasz nowy mruczek to 5 miesięczny Maine Coon. No, nie jest to maleństwo. Wielkością przypomina dorosłego kota, ale usposobieniem nadal wariackiego, małego kiciusia.
Pierwszy tydzień był dla niego dość ciężki. Choć nie płakał za domem, czuł się nieswojo w nowym. Przemykał się chyłkiem między kanapami i stołami, nasłuchując nieznanych dzwięków. Nasz kochany pers Rudi zaakceptował go bardzo dobrze, a dziś nawet dzielą kolana mojego męża. Tego się nie spodziewałam. Aaa, prawie bym zapomniała Wam powiedzieć, jak się nazywa, Etos trochę mi się nie podoba, ale zwykle wołamy na niego Eti, Etosik itp, a to już lepiej brzmi. Mieliśmy nadać mu inne imię, ale przez czas kiedy na niego czekaliśmy już przyzwyczailiśmy się do tego z hodowli i ciężko było przyzwyczaić się do nowego, więc został Etos.
Jak na razie ulubionym wariactwem Etosa jest zawijanie się w zasłony i wskakiwanie na nie. Zasłona jest mocno za długa i jest też jego ulubionym miejscem do spania. Lubi też biegać po ogrodzie, gryźć kwiaty i trawy. Nie czuje się jeszcze zbyt pewnie na zewnątrz, więc pozostaje zwykle w zasięgu wzroku. Troszkę go jeszcze pilnujemy, ponieważ mieszkamy w bezpośrednim sąsiedztwie lasu i boimy się, że gdzieś zwieje, straci orientację i zginie.
Zdjęcie na tym Lo zrobiłam w drodze powrotnej do domu. Przytulał się bardzo i był wyjątkowo spokojny. Pomyślałam wtedy, że jest już kupiony, ale po przekroczeniu progu domu, jednak czuł się nieswojo i był trochę nieufny. Minął prawie miesiąc i nasz nowy kot zalega z nami na kanapie i mruczy.
Tę stronkę zrobiłam do nowego wyzwania w Diabelskim Młynie, do którego serdecznie Was zapraszam. Tym razem proponujemy Wam stworzenie pracy do mapki.
Na koniec jeszcze kilka zdjęć mojego nowego słodziaka :)
Zapomniałam wspomnieć, że lubi też gryźć moją torbę. Na szczęście kilkuletnią :)
Tu na zdjęciu jest Rudi. Ma prawie 9 lat. Ostatnio trochę nas przestraszył, bo przychorował, ale wygląda na to, że już wszystko ok. Ma troszkę posępną minę, ale w rzeczywistości jest milutki i potulny jak baranek.
Pozdrawiam Was serdecznie i życzę udanego dnia :)
Kot jest świetny i rozumiem, że jeszcze duuuużo urośnie.. :)) Przeważnie babki to kociary, a tu facet marzący o drugim kocie :))) i żona, którą trzeba prosić - to mi się podoba ! :)) Tak trzymać !
OdpowiedzUsuńHa, ha, Dzięki :)
UsuńUwielbiam te koty :) Mnie by mąż nie musiał prosić ;)
OdpowiedzUsuńJa chyba kocham wszystkie kociaki, ale powiem Ci, że ten robi w kuwecie takie spustoszenie, że szok. Punkt 7 rano szaleje tam 30 minut. Masakra! ale i tak go kochamy :) Pozdrowienia
Usuńdostojny:)
OdpowiedzUsuńNa zdjęciu tak, ale w rzeczywistości straszny głupolek :) Pozdrawiam
UsuńBoski :) boskie oba :)
OdpowiedzUsuńNo cudne są i dobrze się dogadują, chociaż miałam nadzieję, że mój Rudi jeszcze będzie chciał się bawić z młodym kotem, a tu niestety odgania go tylko.
UsuńJest tak piękny, że nie mogę oderwać od niego wzroku! Może warto spróbować zainwestować w ekskluzywne drapaki dla kotów, żeby nowy przyjaciel nie wspinał się na zasłonki? W moim domu to się sprawdziło i pozbyłam się wielu pozaciąganych firanek :)
OdpowiedzUsuńJestem zdania, że koty jako zwierzaki są całkiem miłe. Tym bardziej, iż ja również posiadam u siebie ciekawego kota. Bardzo podoba mi się to co przedstawiono w https://glos24.pl/jak-widzi-kot i moim zdaniem, faktycznie tak jest często. W sumie kotki są całkiem popularnym pupilem domowym.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńŚwietny kociak i mam nadzieję, że się już u was zadomowił. Teraz na pewno musicie poznać trochę więcej faktów o kotach. Polecam przeczytanie https://abc-kot.pl/jak-widzi-kot/ aby wiedzieć również jak widzi kot.
OdpowiedzUsuń