środa, 31 sierpnia 2016

Kartki ślubne i mini notesik


Kartki ślubne



Ostatnio nie pojawiam się tu często, ale to nie znaczy, że nic się nie dzieje :) Jeśli lubicie oglądać coś nowego niemal codziennie zapraszam na mój Instagram karolina_czolba . 
Dziś pokażę Wam kilka ostatnich prac z użyciem  papierów Studio 75
Ta pierwsza to moja ulubiona. Pewnie dlatego, że jej kolor przewodni to ten cudny róż z marokańskim wzorem. Tak strasznie żałuję, że ten wzór nie pojawia się jako arkusz w kolekcji, jedynie jako rewers etykiety :(




cardmaking karolina czołba


cardmaking karolina czołba


cardmaking karolina czołba


cardmaking Karolina Czołba


mini notebook karolina czołba

Dziękuję za odwiedziny :)
Karolina


poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Co wrzucić na ruszt, czyli Grill Party ideas



 GRILL PARTY



sałatka do grilla


W ostatnią sobotę wyprawiałam swoje urodziny. Zawsze wkładam sporo pracy w przygotowania, organizacja imprez sprawia mi po prostu dużą przyjemność. Miałam wiele szczęścia, bo choć lato miało już się kończyć, trafił mi się super ciepły dzień i wieczór, wprost idealny na garden party.




DEKORACJE

grill party



Zawsze wykorzystuję to co mam w domu, plus to co uda mi się pożyczyć :)
Nie kombinowałam zbyt wiele, chciałam żeby było prosto i swojsko. 



impreza w ogrodzie



Sporo czasu zajęło mi szycie kotary z papierowych kółeczek. 



taczka z piwem



Taczka sprawdziła się świetnie, było mniej biegania do lodówki :) 



impreza w ogrodzie



Żałuję, że nie mam więcej zdjęć całości nocą, ale telefonem raczej ciężko zrobić fajne zdjęcie po zmroku. Te które Wam pokazuję udostępniła mi moja kuzynka. 




garden party



Girlandę z proporczykami uszyłam, choć przeszkadzał mi w tym usilnie mój kot.
 Niektórzy twierdzą, że była to pomoc :)
Drzewko przynieśliśmy z lasu, jest ich teraz mnóstwo przewróconych i po wycince w związku z zeszłomiesięczną wichurą, która wyrwała nam połowę lasu przed domem. 
Lampki choinkowe to totalny must have. :)


JEDZENIE


galaretkowe shoty



Na początek zaserwowałam Jelly Shots. Może widzieliście je już  w  amerykańskich filmach o imprezujących nastolatkach :) 

Przepis na jelly shots jest prosty:
Galaretkę o dowolnym smaku rozpuszczamy w kubku gorącej wody.
Po ostygnięciu dolewamy pół kubka dowolnego białego alkoholu.
Rozlewamy do małych kubeczków.
Zostawiamy do stężenia.
Jeśli się Wam spieszy włóżcie jelly shoty na kilka minut do zamrażalki.
Te małe kubeczki to pojemniczki do sosów. Gabarytowo odpowiadały najlepiej. 



garden party



Pieczarki z grilla są przesmaczne. 
Te marynowałam w zalewie z oliwy, cytryny, chili, odrobiny syropu klonowego i sosu sojowego oraz dużej ilości pietruszki. 



jedzenie na grilla



Druga wersja to pieczarki nadziewane serkiem kozim, 
lub feta, zależy co kto lubi. 



jedzenie na garden party



Sałatkę podałam inaczej niż zwykle. Zamiast gnieść się w misce tym razem została wyłożona na bardzo duży talerz. Ten sposób dużo bardziej mi się spodobał.  Przepis, a właściwie inspirację znalazłam na Pinterest. Zresztą mnóstwo pomysłów potraw i dekoracji znajdziecie właśnie tam. 






Kostki lodu z malinką :)






Jak to zwykle na grillu, tak też u mnie na ruszcie wylądowało sporo karkówki, szaszłyki z kurczaka, kukurydza w kolbach. Od jakiegoś czasu kupuję też bagietkę z czosnkiem i masłem. 



jedzenie na grilla




Były też krewetki na patyku
Dzień wcześniej zamarynowałam je w marynacie z sosu sojowego, miodu, syropu klonowego i chilli. Mają fajny nieco słodki smak. Bardzo smaczne są też marynowane w sosie teriyaki, ale tego niestety nie udało mi się kupić. 



szaszłyki z grilla





Pozdrawiam serdecznie :)
Karolina







czwartek, 18 sierpnia 2016

Kolorowa inspiracja dla Diabelskiego Młyna

HELLO card


Dziś mam dla Was kolorową kartkę do nowej tablicy inspiracyjnej Diabelskiego Młyna.
Napis Hello to wykrojnik z Kesi'art, papiery to Simple Stories z kolekcji Carpe Diem, piórka wycięte z jednego z arkuszy Kaisercraft. 









Tablica niesie ze sobą mnóstwo pomysłów. Może być wakacyjnie, może imprezowo lub w stylu Boho.... Wszystko zależy od Was. Z niecierpliwością czekamy na Wasze pomysłowe projekty.


pozdrawiam w ten deszczowy dzień :)
Karolina





wtorek, 16 sierpnia 2016

Urodzinowy prezent i kartki Clean&Simple


Najlepszy scrapowy prezent ever i dwie kartki clean&simple



Niedawno obchodziłam urodziny, na które dostałam cudowny prezent od mojego męża.
Od kiedy zaczęłam zajmować się scrapowaniem, zawsze moje prezenty związane są właśnie z tym hobby.  W tym roku prezent skompletowałam sobie sama. Co wybrałam możecie zobaczyć w filmiku. Mnóstwo cudnych przydasi wylądowało w mojej pracowni, jednak największą radochę sprawiają mi ostatnio stemple. 








Clean&Simple

Chcę Wam pokazać dwie  karteczki, które wykonałam właśnie z moich urodzinowych stempli. Pierwsza to dość uniwersalna kartka z napisem Sunny Wishes. Dobra na urodziny, imieniny, czy po prostu bez okazji tylko po to by wyrazić sympatię. 
Wszystkie elementy, które na tej kartce widzicie to kwiatowe stemple Peny Black z kolekcji Sunny Wishes. Kwiaty pokolorowałam promarkerami Winsor&Newton, ale nie przykładałam się do kolorwania tak jak zwykle. Zależało mi na tym, żeby efekt nie był taki bardzo dopracowany, jak zwykle to robię. Użyłam tylko jednego koloru markera plus blender. 



cardmaking




Kwiatową kartkę zgłaszam do wyzwań:
Art Piaskownica Clean&Simple



Scrapek 
Minimalnie




Pływając z delfinami

Kto nie marzył, żeby pływać w oceanie z delfinami? Ja marzę o tym bardzo i wiem też, że nie są to marzenia nie do spełnienia. Podobno przeżycie jest niesamowite i bardzo liczę, że kiedyś sama go doświadczę. 
Jak na razie pozostaje mi jedynie kartka z delfinem :)
Do jej wykonania użyłam również stempli Penny Black, które tradycyjnie pokolorowane są promarkerami. Woda to koło wycięte perforowanymi wykrojnikami Die namics i tusze distress. 


kartka scrapbooking


Pozdrawiam :)
Karolina



sobota, 13 sierpnia 2016

Wycieczka do Energylandii

Rodzinny Park Rozrywki z Zatorze



Kilka dni temu opowiadałam Wam o naszej wycieczce do Krakowa
Teraz chciałabym dopowiedzieć jeszcze kilka słów o jej ostatnim dniu, w którym odwiedziliśmy
rodzinny park rozrywki w Zatorze Energylandia.

Zacznę od tego, że spędziliśmy w Energylandii 7 godzin i nie nudziliśmy się.
Moje ogólne wrażenie jest dobre. Polecam tę atrakcję wszystkim, którzy lubią karuzele, rollercoastery i inne spadające kule. 




Park jest ładny, sporo w nim zieleni, jest dobrze skomunikowany. 
Jest mnóstwo punktów z jedzeniem, napojami, toaletami. 
Znajdziecie tu atrakcje dla dzieci w bardzo różnym wieku. Oczywiście im bardziej ekstremalne doznania tym starsze i większe muszą być dzieci, żeby z nich skorzystać. 
My pojechaliśmy z pięciolatkiem, który był parkiem zachwycony.




Choć spotkałam się ze zdaniami, że cena parku jest wysoka uważam, że jest odpowiednia.
109 zł za osobę dorosłą i 59 za dziecko za cały dzień, bez ograniczeń nie wydaje mi się przesadzona, tym bardziej, że w cenę wchodzi również korzystanie ze strefy aqua parku. Szczegóły możecie sprawdzić na stronie parku.
Bilety możecie kupić przez internet, więc nie trzeba czekać w kolejce do kasy. Na tym niestety kończy się radocha z nie czekania. Jak w większości tego typu parków do najfajniejszych atrakcji trzeba trochę postać. Czasem nawet 40 minut. Na pocieszenie tym, którzy mają małe dzieci powiem, że karuzele i kolejki górskie dla najmłodszych nie były aż tak bardzo oblegane. Też trzeba było poczekać, ale znacznie krócej. Nie wiem jak jest w ciągu tygodnia. My byliśmy w niedzielę, ale może od poniedziałku do piątku dużych kolejek nie ma. 

Obiad kosztował nas 70 zł na trzy osoby. 
Lody 3 zł za gałkę, ale były spore.
Jest też wiele sklepików z pamiątkami i maskotkami, ale udało nam się nic nie kupić :)
W parku są szafki, w których możecie przechować swoje rzeczy, których nie chcecie nosić. Minusem jest to, że za każdym razem gdy chcecie tę szafkę otworzyć i coś z niej wyjąć trzeba wrzucić kolejne dwa zł :( 
Było dużo ławeczek do odpoczywania i fajne spryskiwacze z mgiełką do ochłody. 







Spośród mnóstwa przeróżnych atrakcji naszemu maluchowi najbardziej spodobała się prosta ślizgawka. Zjeżdżało się na niej w specjalnych filcowych workach. Pęd był świetny i nawet nieźle podskakiwało się na podwyższeniach. Najfajniejsze było to, że kolejka do zjechania była maleńka i zjeżdżaliśmy wiele razy. 







Strefa basenowa była bardzo fajna. Wokoło basenów  na piasku były ustawione leżaki. 
Muszę przyznać, że był to miły odpoczynek i odmiana po kilku godzinach biegania od karuzeli do karuzeli. 
Było sporo przebieralni i oczywiście szafki, w których możecie zostawić swoje rzeczy. 
Baseny świetne w szczególności dla maluszków. Fajne chropowate podłoże, zapobiegało poślizgnięciu. Były palmy, piasek i słońce i na prawdę przez tę godzinkę, gdy leżeliśmy na leżakach czuliśmy się jak na egzotycznej plaży.
Było sporo ratowników obserwujących bawiące się dzieci oraz zajęcia z fitnesu, czy może raczej taka wodna zumba. W każdym razie bardzo sympatycznie. 






Park jest dość rozległy i choć łatwo wszędzie dojść, łatwo też pobłądzić i trafić na ślepą uliczkę.
Przy wejściu możecie zaopatrzyć się w mapkę, która nie tylko pomoże Wam zorientować się gdzie jesteście, ale też które atrakcje są dostępne dla Waszych dzieci. Na mapie są opisy od jakiego wieku i jakiego wzrostu dzieci mogą korzystać z konkretnych karuzeli. 






Na terenie parku było też kino  i planetarium. Niestety
nie starczyło nam czasu, żeby skorzystać. Jeśli planujecie tam zajrzeć,  proponuję najpierw sprawdzić w jakich godzinach odbywają się seanse. Z tego co wiem seans w planetarium odbywa się co 30 minut. 










Pozdrawiam Was serdeczine i życzę miłej zabawy w Energylandii :)



środa, 10 sierpnia 2016

Projekty dla Studio 75




Być może mieliście okazję widzieć już prace, które chcę Wam pokazać, ponieważ miały one już swoją premierę na blogu Studio 75, ale jeśli nie to zapraszam :)


 Exploding box na ślub.

Zawsze robię pudełka o rozmiarze 10x10 cm. Wieczko oczywiście o kilka milimetrów większe, żeby nie było problemu z nałożeniem. Wykorzystałam głównie papiery z kolekcji Marzenia Alicji, które ostatnio bardzo eksploatuję, ale co poradzić po prostu naprawdę mi się bardzo podobają. Za każdym razem kiedy robię box głowię się co w nim powinno być, czym go wypełnić. Zwykle pomagają bardzo tekturki i stemple. Tu dodatkowo przydały się gotowe sentencje z kolekcji List Miłosny
Box powstał jako inspiracja do nowego wyzwania w Studio 75

karolina czołba



Kartka ślubna
Sporo tu ażurów, choć mimo tego wielość dodatków spowodowała, że wyszło trochę ciężko. 
ogólnie zauważyłam, że brak w moich pracach oddechu. Jakoś zawsze mam pęd żeby zapełnić mocno powierzchnię. Pewnie dlatego ostatnio przyjemność sprawia mi tworzenie znacznie prostszych kartek takich jak TUTAJ

kartka ślubne

cardmaking

kartka scrapbooking

cardmaking


Do zobaczenia wkrótce :)



wtorek, 9 sierpnia 2016

Kraków w półtorej dnia z pięciolatkiem


Razem z moim mężem zdecydowaliśmy, że ze względu na niespokojny czas, który spotkał nasz świat,  w tym roku nie jedziemy na żadne zagraniczne wakacje. Przypuszczam, że jak spora cześć Polaków zdecydowaliśmy, że zwiedzimy kawałek naszego pięknego kraju zamiast z niepokojem włóczyć się po świecie. 







Kraków z dzieckiem

Do Krakowa przyjechaliśmy w piątek po godz. 15:00. Podróż zajęła nam ponad 6 godzin, ale dzięki temu, że prawie całą drogę przejechaliśmy autostradami lub drogami szybkiego ruchu, przebiegła dość komfortowo.

Godzinkę odpoczęliśmy w hotelu i ruszyliśmy w miasto.
Zdecydowaliśmy, że zostawimy samochód na hotelowym parkingu i będziemy poruszać się taksówkami. Z hotelu do Rynku Głównego w Krakowie mieliśmy zaledwie 3 km i za taksówkę płaciliśmy tylko 18 zł. Chyba nie warto było za te kilka groszy szukać miejsc na starówce, zresztą pewnie za parkowanie też trzeba by było zapłacić. 


Istotne, gdy jedziesz z dzieckiem

Na Rynku jest mnóstwo restauracji, więc nie musicie martwić się o toalety 
dla Waszego malucha. Zdążycie dobiec w razie czego. 

W menu restauracyjnych często są dania dedykowane dzieciom, 
ale zanim usiądziecie do ogródka lepiej to sprawdzić.

Spokojnie możecie zabrać ze sobą wózek. My się zastanawialiśmy, 
czy małego nie wytrzęsie od bruku, ale nawierzchnia
Rynku jest ok. i wszędzie są też chodniki. 

Raczej nie minie Was kupienie jakiegoś duperelka, 
bo Sukiennice całe wypełnione są kramikami z pamiątkami, 
zresztą uliczki doprowadzające do Rynku też. 


RYNEK GŁÓWNY




Rynek Główny jest zachwycający. Wypełniony radosnym tłumem zwiedzających, z mnóstwem ogródków restauracyjnych, dorożkami i oczywiście Sukiennicami. 

Nie nastawialiśmy się na typowe zwiedzanie. Zawsze, gdy jedziemy na wakacje z naszym synem wbijamy sobie do głów, że ten czas jest głównie podporządkowany jego potrzebom. Jeśli szybko zdacie sobie z tego sprawę podróżując z dzieckiem, 
zaoszczędzicie sporo nerwów i frustracji. 
Trzeba po prostu zaplanować czas tak, żeby był dla niego najbardziej atrakcyjny jak się da, żeby nie słuchać za dużo marudzenia, płaczu i krzyku i przy okazji też trochę skorzystać. 




Podczas, gdy nas najbardziej zachwyciła piękna architektura, naszemu maluchowi do gustu przypadło do gonienie gołębi. Od kiedy zobaczyłam film Nie kłam kochanie, zawsze chciałam przejechać się krakowską dorożką tak jak to zrobili bohaterowie filmu. No i udało się :) Synek marudził, że to będzie nuda, ale ja nie dawałam za wygrana i jednak pojechaliśmy.  Co prawda napisałam wcześniej, że czas trzeba atrakcje trzeba dostosować do dziecka, ale nie przesadzajcie z tym. To mają być też Wasze wakacje i wspomnienia. 
Na dorożkę nie musieliśmy czekać, stało ich na Rynku całkiem sporo. Koszt 20 minut przejazdu to 150 zł. Przy okazji Pani woźnica pokazała nam kilka istotnych w Krakowie miejsc. Przejechaliśmy ulicą Kanoniczną, jedną z najstarszych w Krakowie, widzieliśmy okno, z którego nasz Papież Jan Paweł II przemawiał do wiernych, widzieliśmy dom w którym mieszkał. Z dorożki zobaczyliśmy też Wawel i ogólnie kawałeczek starego Krakowa. Moim zdaniem było super. 






Zajrzeliśmy też do sklepiku, a właściwie fabryki cukierków CiuCiu na ul. Grodzkiej, w którym można było zrobić dla siebie cukierki. Kolejka do robienia cukierków niestety była dość duża, więc tylko kupiliśmy słodkości. 



WAWEL

Wawel zwiedziliśmy tylko z zewnątrz. Byłam pewna, że nasz pięciolatek nie wytrzyma chodzenia po zamku. Jest na to za bardzo żywiołowy, za to bieganie po dziedzińcu podobało mu się bardzo. 
Chcieliśmy też wejść do smoczej jamy, niestety nie doczytaliśmy i zamiast wejść na górze zamku, zeszliśmy na dół do pomnika Smoka, a tam niestety było już tylko wyjście. 
Pomnik troszkę mnie rozczarował, ale synkowi podobał się bardzo, szczególnie gdy niespodziewanie zaczął zionąć ogniem. 










WYSTAWA KLOCKÓW LEGO

Jeden dzień z niecałych dwóch, które spędziliśmy w Krakowie był niestety deszczowy. 
Poszliśmy więc do kina i na Rybkę Dori i na Wystawę Klocków Lego. 
Wystawa była świetna, mnóstwo budowli stworzonych z niezliczonych ilości klocków.
Mój synek  i mąż biegali zachwyceni  pomiędzy gablotami. Wystawa była w Galerii Kazimierz i tra do 16 października. Ceny biletów różnią się w zależności od dnia tygodnia najlepiej sprawdźcie TUTAJ




Całość była rozłożona na dwóch piętrach. Na dole było zwiedzanie, a na górze zabawa. Dość spore pomieszczenie ze stoliczkami wypełnionymi klockami Lego z różnych kolekcji, gdzie można było wspólnie z dzieckiem ułożyć coś ciekawego. 









Co jeszcze można robić z dzieckiem w Krakowie i okolicy
czyli nasz plan na kolejne odwiedziny w Krakowie










Pozdrawiam Was serdecznie :)