wtorek, 23 lutego 2016

O miłości do różowości


PINK IT WAS LOVE AT FIRST SIGHT



    O tak, kocham różowy. Kocham miłością niezmienną od lat, od kiedy pierwszy raz bawiłam się lalką Barbie. Uwielbiam filmy takie jak Clueless z Alicia Silverstone oraz Legalna blondynka z Reese Witherspoon. Jestem blondynką i kocham różowy. Co za cliche. Ale to prawda. 
    Natomiast pomimo tej miłości nauczyłam się różowy w swoim życiu dozować. Ograniczyłam do minimum ilość różu. Rozglądam się teraz po pokoju i nie widzę nic różowego. Jest stonowany, przygaszony turkus, jest szary, biały, drewno, ale jedyna różowa rzecz to ten obrazek, który dziś Wam pokazuję, stojący aktualnie na kominku. Hmm, chyba szkoda, że tak jakoś mało kolorowo się zrobiło. Przemyślę, czy warto jednak wrócić do eksponowania swojej miłości do koloru pink.



scrapbook canvas



   Patrzę do szafy z ubraniami. Też jest tego mało. Jedna marynarka, 3 sukienki i jeden sweterek. Jak na kogoś kto deklaruje, że kocha róż to trochę słabo. Właściwie braki różowości w szafie uświadomiłam sobie już jakiś czas temu, gdy kuzynka zapytała, czy mam coś w tym kolorze do pożyczenia. Sama się zdziwiłam, że jest tak niewiele. 
   Z wiekiem chce się wyglądać poważniej, więc miejsce słodziakowych ciuszków zajęły rzeczy w kolorze szarym, granatowym, białym. Jak teraz o tym myślę to w szafie stało się to,  co w domu. Żadnego szaleństwa, tylko bezpieczne kolory. Powiedziałabym, że to raczej do mnie nie podobne, ale wygląda na to, że nawet nie zauważyłam kiedy się zmieniłam. Kiedy z dziewczyny w różowych uszkach króliczka stałam się żoną, mamą i nieco poważniejszą osobą. 
No i teraz zatęskniłam. Chyba pora na zakupy w starym stylu :)
   No nawet na blogu nie jest różowo...O nie, jutro zmiany.



scrapbooking lo



scrap




Płótno zgłaszam do wyzwania 13 arts 
Think Pink






Dzięki za odwiedziny i do zobaczenia wkrótce :)
Thank you for visit and see you soon :)

4 komentarze:

  1. Jeżeli nie w szafie ubraniowej,to chociaż na blejtramie wyżyłaś się na różowo:)
    U mnie "posiadanie" dwóch synów skutecznie wyleczyło mnie z różowości.Nie miałam przez lata w domu nic różowego.Do teraz nie mam takowego tuszu ani mgiełki.Ale chociaż u Ciebie popodziwiam różowiutką pracę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak wyżyłam się na maxa :) U mnie też panowie w większości, co prawda tylko jeden synek, ale już mu się zdarza zwrócić uwagę, ze różowy to nie jest dla chłopców kolor :(
      Szkoda, że uż od małego dzieci takie ograniczenia wbijają sobie do głowy. Pozdrawiam

      Usuń
  2. Ha, to u mnie inaczej było. Przez lata z ubrań tylko czerń. Jak otwieralam szafę to widzialam czarną ścianę. Z wiekiem odkrylam że czerwień, morska zieleń czy turkus są fajne i z tą moją czernią się super komponują. A w mieszkaniu od lat jestem wierna zestawieniu drewno, beż i bordo :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękna i kolorowa praca! Dziękuję za udział w wyzwaniu 13arts!

    OdpowiedzUsuń